przykładem Kaźmierza Mnicha i odwołał się do władzy nieograniczonej papieża.
Opat zmarszczył się nieco... Rozmowa splątała się. Lasota wyczerpał argumenta przygotowane. Posłuchanie przedłużało się nadaremnie, gdyż ze wszystkiego widać było, że opat ani się chciał dać przekonać, ani nawet wdać w rozprawy.
Począwszy rozmowę wesoło, zakończył ją również uprzejmie, pobłogosławił, dał rękę białą ucałować, i z niczem odprawił.
Wyszedłszy, dopiero postrzegli iż z daleko mocniejszym od siebie mieli do czynienia, z człowiekiem co ich odgadywał, zbijał to, czego jeszcze nie powiedzieli i przełamać się dać nie myślał.
Od opata zaszli do księcia zafrasowanii[1]. Biały przyjął ich pogrążony, smutny, niespokojny. Mogli tylko postrzedz po nim, że opór przełożonego podziałał nań, jak bodziec...
Mówił już o możliwości swego wyjazdu, jakby o rzeczy postanowionej i tylko od zgodzenia się Opata zależnej. Wielki więc krok dokonał się — dziwnym sposobem, z łatwością nie spodziewaną.
Pozostało wyjednanie przyzwolenia Opata... Zgodzono się na to, aby doń wysłać Lasotę, który podjął się tego...
Cały dzień upłynął na przygotowaniach, naradach, wywiadywaniu się ubocznem o różne szczegóły.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – zafrasowani.