szył z Lasotą, po dworach tych ziemian, którzy dawniej Białego chcieli.
Ale tu — znalazł zrażonych, narzekających nań, zniechęconych i Lasota miał wiele z niemi kłopotu, nim ich nawrócić potrafił. Przedpełk sam jechać już nie chciał, wybrano trzech młodzieży, złożono trochę grosza. Lasota się ofiarował prowadzić.
Pomimo roztopów wiosennych, ruszyli zaraz na Węgry, znanemi gościńcami, którędy od Krakowa handel szedł.
Do Budy samej wszystkich ich nie przyprowadził ostrożny Lasota, zostawił w pierwszej wsi pod miastem, gdzie miał znajomego węgra, który z Krakowem kupczył.
Sam, jak znikł był jednego dnia niepostrzeżony ze dworu króla Ludwika, tak nieznacznie się na nim zjawił.
Nie było w tem nic dziwnego, gdyż dla spraw włoskich, dla stosunków swych z całym światem, węgierski król otoczony był nieustannie przybyszami ze wszystkich stron Europy.
Dwór był świetny, liczny, ożywiony, a że się tu sprawy wielkiej wagi ciągle układały — nie bardzo na ludzi pomniejszych zważano.
Biały książę, którego jedna tylko królowa siostrzenica miała w opiece, bardzo podrzędne na dworze zajmował stanowisko.
Niekiedy tylko Ludwik, który uczonych lubił,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom II.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.