Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom II.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

Gwoli siostry, Toporczyk musiał szwagra to tu to ówdzie na zamku sadzić, dawać mu starostwa dzierżeć, aby z głodu nie umarł, a raczej aby pić co miał i zdaleka się trzymał od wojewody, który wstydzić się go musiał.
Sędziwoj[1] z Szubina, podówczas nie młody już, nie stary też, był można rzec w sile samej, bo w owe wieki konia przed siódmym rokiem nie brano do zaprzęgu, człowiek rzadko przed trzydziestym się żenił, a we czterdziestym i pięćdziesiątym ledwie dojrzewał...
Znać na nim było ród i krew, piękną miał postawę i ta może go zaleciła więcej królowej Elżbiecie, która męzką urodę ceniła, niżeli rozum jego i nauka.
Z rodziną możną naówczas w Wielkiej Polsce Sędziwój był połączony, i to także wpłynęło zapewne, że ten ród na wielkorządach go popierał.
A były one w tym kraju, którego stan wielce niespokojny, wymagał czujności największej — bardzo trudne...
Pierwsze wystąpienie gdy się Sędziwojowi powiodło, szło teraz z rządami łatwiej coraz... Miał więc nadzieję mądry pan, że powoli tu ład i spokój zaprowadzi...

Na dworze jego gościnnym, bo u wielkorządzcy innym być nie mógł, nie przebierało się

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Sędziwój.