Chciwy grosza, niezaspokojny tem, co mu rządy matki z Polski przynosiły, król Ludwik wzorem innych krajów, chciał w Polsce powszechną naznaczyć daninę. Nie wyjęte z niej było nawet duchowieństwo, dawniejszemi przywilejami od wszelkich opłat oswobodzone.
Ogłoszono rozkaz Ludwika, mocą którego tak ziemianie jak dobra duchowne, składać mieli do skarbu „poradlne“, królewszczyznę, z każdego łanu wynosić mającą sześć groszy pragskich i w naturze korzec żyta, owsa korzec.
Na owe czasy podatek to był znaczny, szczególniej dla rozrodzonych, uboższych ziemian.
Małopolska, krakowianie zamożniejsi, zresztą pozyskani już na stronę Ludwika, przyjęli to prawie obojętnie, w Wielkiej Polsce wrzawę podniesiono niezmierną.
Była ona zwiastunką tem upartszego oporu, że duchowieństwo dotknięte, przyłączyło się do ziemian i jawnie trzymało z niemi.
Odgrażano się na wszelki sposób, zjeżdżano, zmawiano, wiązano i poprzysięgano, że jeśli król pobór ten wyciskać zechce, wówczas córek jego na tron po nim niedopuszczą.
Stary obyczaj nie znał spadku tronu po kądzieli...
Wrzenie jakie wywołało poradlne, w chwili gdy jeden z Piastów zajeżdżał swą dzielnicę i zamki zdobywał, niepokoiły Sędziwoja z Szu-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom III.djvu/010
Ta strona została uwierzytelniona.