Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Boleszczyce tom 1 087.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ku na szłykach widać głowy było niedźwiedzie, rogi jelenie, dzióby ptasie.
Wszyscy się znać wysadzali na pasy i łańcuchy, bo te były i kamieniami gęsto natkane i malowane po grecku i na podziw pięknie rzeźbione. Na tych wisiały miecze i mieczyki z rękojeściami bogatemi i pochwy nabijanemi gwoźdźmi złotemi. Niektórzy u lewéj nogi przypiętą mieli długą ostrogę złoconą, u innych wędzidła, nagłówki na koniach i czuby u nich złocisto świeciły. Konie, które kropierzami pookrywane nie były, strojono w opony wzroczyste, szyte barwnie i wspaniale, tak że im nie jedna niewiasta téj sukni pozazdrościła. Najwięcéj tu było odzianych z ruska i grecka, wedle obyczaju przywiezionego z Kijowa. Ztamtąd téż bogactw tych przyszło wiele.
Wśród tego orszaku jeden wiózł chorągiew pańską szkarłatną ze złotemi wisiadły i sznurami, na któréj godła różne i postacie szyte były...
Najprzedniejsi ulubieńcy w strojach najbogatszych, przed królem postępowali, który w małym po nich odstępie, jechał na swéj klaczy siwéj ulubionéj, złotą kapą okrytéj.
Swierzopa królewska, co z nim nie jedną odbyła wyprawę, wypasiona, z grzywą długą, szła zwolna, poważnie, jakby wiedziała, że pana dźwigała na sobie. Rząd cały na niéj był od złota