Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Brühl tom 2 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

iż po obiedzie do pilnego dzieła przystąpić będzie można, które niecierpiało zwłoki.
Brühl z Ojcem Guarinim oczekiwali w królewskich pokojach. Minister nie wahał się w zamku na własną już odpowiedzialność wydać rozkazy, aby w razie zjawienia się Sułkowskiego, powiedziano mu iż N. Pan przyjąć go nie może. Szambelanowie mieli polecenie złożyć się czém chcieli, a na żaden sposób hrabiego nie dopuścić.
Była to walna bitwa, która niewiadomo czyjém skończyłaby się zwycięztwem, bo mowa Sułkowskiego pewne na królu uczyniła wrażenie, gdyby nie to że królowa Józefina słyszała część znaczną śmiałych wykrzykników hrabiego i poduszczeń do odzyskania niepodległości.
Jak zwykle August po obiedzie aż do opery lub muzyki śpieszył przywdziać szlafrok i zamknąć drzwi swe natrętom, i już żegnał Józefinę nic o Sułkowskim nie wspomniawszy, gdy ona go sama zatrzymała w gabinecie.
— Auguście — zawołała — słyszałam co ci mówił i do czego cię nakłaniał Sułkowski.
— Gdzie? jak?
— Byłam u drzwi! — przerwała Józefina — i dobrze się stało żem się tam znalazła przypadkiem. Ty jesteś aniołem dobroci, ale król takim być nie powinien. Ten zuchwalec obraził majestat królewski, mnie, ciebie; śmiał się zapomniéć do tego stopnia, aby ci radzić życie bezbożne. Auguście, jeżeli noga tego człowieka postanie na dworze, pioruny i kara boska ścigać nas będą.
Tyś to ścierpiał...
— A, a cóż? a jakże? — zapytał August — to mnie męczy. Ja potrzebuję spoczynku. Wypędzić go... no... wypędzić.
— Daj natychmiast rozkazy.