Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 037.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
II.



Chociaż w owych czasach osady po krajach zdala od siebie rozsypane były i wielkie je dzieliły przestrzenie — głośny wypadek z Jaksami, z ust do ust podawany rozszedł się zaraz daleko, na wsze strony.
Być może iż przyjaźny obwinionym, stary Drogosz, który ich pragnął ocalić, umyślnie powoli z niemi ciągnął, po drodze rozgłaszając co się stało — aby tym sposobem rodzinę obudzić i w pomoc ją powołać.
Byli téż, jakeśmy mówili, młodzi Jaksowie, mimo buty swéj i szaleństw lubionemi powszechnie — znano ich wady, a ceniono przymioty, któremi je okupywali. Głowy były zapalone, serca dobre, nierozwaga wielka, płochość bez miary, żal téż i skrucha serdeczne.