Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 100.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

łem... Z jego zgonem zachwiało, popsuło się wszystko!..
Mówią, że Bóg go ukarał za otwarcie tego grobowca Karłomana, z którego złote siedzenie przysłał mi w darze...
Jam Karłomanem powinien był być na wschodzie...
Wolałby był nie tykać grobu tego... Henryk. Henryk mi go nie zastąpił! nikt zastąpić nie może.
— Święty to pan i pobożny! — wtrącił opat.
— A niebyłże nim Otto mój! — zawołał Bolesław — ręce podnosząc.
Z jego zgonem połowa siły mojéj odpadła; odtąd iść trzeba było przebojem i we krwi brodzić...
— Możeszże, miłościwy panie, uskarżać się na niepowodzenie? — szepnął Aron.
— O! Pragi! Pragi straconéj, nigdy nie zapomnę — odezwał się Bolesław — i tego poranku na Wyszehradzie, gdy się róg pastuszy odezwał na moście!
Róg mi ten stratę państwa zwiastował — a miałem je w dłoni!..
Aron westchnął.
— Panie — rzekł cicho — a nie byłże to palec Boży za oślepionego Bolesława?
— Miałżem tego wściekłego okrutnika oszczędzać? — wybuchnął król gwałtownie, podnosząc