Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 105.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Byli to najmożniejsi władzcy, najdzielniejsi żołnierze, najrozumniejsi ze starców w bitwach ogorzałych. Gdy z nich jeden padł na wojnie, albo zmarł wiekiem złamany — długo puste stało po nim siedzenie, aż król w miejscu jego następcę mianował.
Teraz właśnie zmarł był niedawno, stary Jakub Lis, po którym stało opróżnione miejsce w radzie i u pańskiego stołu, król zwlekał dotąd posadzenie na niém spadkobiercy — a kto nim miał być, ani się nawet domyślano.
Chociaż Zyg naprzód, Sieciech i opat tyniecki oznajmili byli królowi, iż wszyscy krewni Jaksów zażaleni od dworu się oddalili — stary Pobóg stał jeszcze, sam z nich wszystkich, u progu wielkiéj izby wraz z dworem króla i dotąd się nie oddalił.
Konie jego i ludzie tylko, w podworcu już gotowi do podróży czekali.
Sparty na kiju kutym z rękojeścią młotem opatrzoną, stary wódz z twarzą bólem jakimś pomarszczoną i pofałdowaną — czekać się zdawał niecierpliwie na coś u proga.
Oglądał się i poruszał, oczyma wodził, a ci co go znali, ani go pytać, ani zagadnąć nie śmieli, tak chmurném wejrzeniem i brwią nasępioną ich odstręczał. Z siwą i wyłysiałą głową, przygarbiony, wśród tego ożywionego tłumu, sam jeden