Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 128.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

myśliwszy się i pocichu — kazał ich ściąć... ale czy ich ścięto?.. Badałem dobrze, niewiadomo, gdzie i kto spełnił wyrok królewski... Nuż się ich odważono ukryć i ocalić? króla okłamać?... Któżby się to ośmielił uczynić, chyba jedna ta miłosierna i pobożna królowa... A jeśli ona to uczyniła... żal mi jéj... tajemnica się nie utrzyma, król jéj nie przebaczy... wystąpi naówczas namiętność dla Ody... potępi Emnildę, i dopełni miary i kropla ostatnia kielich gniewu pańskiego domierzy...
Zatarł ręce. — Padną gromy!..
— Ale mogłażby się na to ważyć królowa? — zapytał mnich zdziwiony. — Ona go zna przecie.
— Tak, ale córka Dobromira jest pobożną niewiastą, gotowa siebie zaofiarować dla ocalenia dwu żywotów.
— Wiecie pewno, że się tak stało? — spytał mnich.
— Nie wiem... nie... proste to są domysły tylko — rzekł ksiądz żywo — ale po nici do kłębka się idzie, a zdaje mi się, że albo nitkę mam w ręku, lub ją rychło pochwycę. Jeżeli się to stało, opat Aron musi wiedzieć o tém, a jeśli on wie, ja wiedzieć będę... ja dobędę z niego! Gdy ja się dowiem — dokończył mrucząc — naówczas uczynię, co mi mściwa boża prawica wskazuje... Naówczas Oda rychléj może tronu dostąpi, król