Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 168.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

żar, gdy przyjdzie godzina... A no, krew, krew braterska niełatwo się zmywa!.. Módl się!
Harno zakrył sobie oczy dłoniami obiema, a głową potrząsł milcząc.
— Jutro — zwracając mowę dokończył ks. Petrek — jutro żebyście mi koniecznie świadków tracenia znaleźli, aby zamknąć gęby plotkarzom, żebyście mi wiadomość o tém przynieśli... Jeżeli nikt nie widział, nikt nie był? któż wie, co się stało? Rodzina można i zuchwała!
— Ale któżby śmiał ich wykraść? — krzyknął Harno — kto?
Nie odbierając długo żadnéj odpowiedzi, komornik popatrzał na księdza milczącego z poszanowaniem i pokorą, postał, powzdychał i widząc, że rozmowa skończona, pocałował go w rękę i wyszedł.