Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jak błogosławieni męczennicy, a bracia moi w regule św. Romualda: Benedykt, Mateusz, Jan, Izaak, Krystyn i ten, co ich przeżył — Barnaba.
Czemuż mi się dziwujesz synu mój?
Ażaliż my prosić potrzebujemy o to, ażeby się nam modlić dozwolono i Boga za grzechy ludzkie błagać i swoje? Jestli to winą, że nikt, oprócz Barnaby i braci w Trzemesznie, o mnie nie wiedział??
Król oglądał się ze zdumieniem i poszanowaniem razem.
— W takiéj nędzy — rzekł — na takiém bezludziu, wśród dzikiego zwierza, może wśród dzikszych jeszcze pogan, których lasy są pełne, jakże wyżyć mogliście?
— Jak wszystko stworzenie co żyje, łaską bożą — odparł starzec spokojnie. — Czyż wiele potrzeba, ażeby żywot nędzny utrzymać? Czyż ta łaska co zwierza odgania, trwogą, jak kołem czarodziejskiem, od pogan nie odgradza téj lepianki? lepiéj niż murem i rowami?
Ciągle ze zdumienia wynijść nie mogąc, król spoglądał oczom prawie niewierząc. Oprócz opisanego sprzętu, wiaderko z wodą, dwa małe garnuszki, gliniana miska czarna, łyżka drewniana grubo wyciosana, składały całe gospodarstwo pustelnika.
— Ale wy tu ani kościoła, ani ołtarza nie macie? — zawołał król.