Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 189.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mylisz się, dziecko moje — odparł uśmiechając się pustelnik. — Na wielkie święta chodzę do braci św. Augustyna do Trzemeszna, na dni powszednie — ja sam sobie zbudowałem kapliczkę małą.
— Gdzież? — spytał król oglądając się do koła, i coraz większe okazując zdziwienie — Gdzie? przy chatce nie widać innéj budowy?
— Chcecie ją widzieć? — spytał uradowany staruszek.
— Proszę was...
Pustelnik ruszył się ku ognisku, tu stała lampka gliniana, napełniona jakąś tłustością, z zanurzonym w niéj knotem. Zapaliwszy ją u ognia, pustelnik poszedł w ciemny kąt izdebki, poprzedzając króla. Tu na ziemi leżące podniósł drzwi z opółków zbite. W głębi pod niemi widać było wschodków kilka wyżłobionych nieforemnie w glinie. Kaplica pustelnika była kryptą razem i katakumbą. Własnemi rękami, powoli wykopał ją, ziemię na starych wynosząc plecach — brat Antoni...
Z trwogą pobożną i zdumieniem, król zaczął się za staruszkiem spuszczać powoli do krypty ciasnéj.
Nie szło mu to łatwo.
Podziemie było daleko obszerniejsze od izdebki na górze, z czystemi, równemi ścianami, i rodzajem sklepienia, które na dwóch ciężkich po-