Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 210.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niech spadnie brzemię z serca twojego, a jeśli powstaną na cię nieprzyjaciele twoi, śmiało podnieś się przeciwko nim, bo zakon ludzki tarczą twoją. Nie ty sądziłeś i karałeś, ale zakon sędzią był i katem...
Królu mój — dodał pustelnik — jako sędzia najwyższy czystym jesteś. Jako chrześcianin i ojciec ludu twojego, mogłeśli uczynić miłosierdzie, niech ci to powie serce twoje...
Długo milczał Bolesław, spuścił głowę i podparł ją na dłoni, patrząc na wygasające ognisko i nie mówiąc słowa. Potém, jakby ocucony nagle, zawołał.
— Miłosierdzie uczynić mogłem... ojcze mój... winienem może, iż krew zburzyła się we mnie, a nie powstrzymałem jéj! Żałuję uczynku mojego, żal mi ludzi tych...
Pustelnik usłyszawszy te wyrazy podniósł ręce obie i cicho zamruczał, jakby rozgrzeszenia słowo.
— Niech ci Bóg wszechmogący odpuści winy twoje...
Tak skończyła się boleściwa spowiedź królewska, ale nie przerwała rozmowa, nie rozjaśniło się lice Bolesława, ciężar jakiś pierś mu tłoczył.
— Kończy się żywot mój — rzekł — i dobiega do kresu swojego... a nie mam pociechy téj, abym utrwaloném widział co ręce ojca i moje podniosły...
Stoi państwo szerokie, jak łup na pastwę dzi-