Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 1 213.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sobie, żadne niebezpieczeństwo mu nie uszkodzi. Amen.)
Z poszanowaniem przypatrywał się ojciec Antoni królewskiemu mieczowi, którego cudowna siła zdała się w istocie spoczywać w Bożych imionach, a nie w rozmiarach żelaza; głównia bowiem jasna i ostra, na któréj jednéj stronie znaczne szczerby widać było, niewielką była. I nie nadaremnie miecz małym został uczyniony, lecz aby potwierdzał, co stało na nim wypisane, że nie żelazo siłę daje, ale Bóg i słowo jego.
Gdy opatrzywszy o. Antoni do rąk króla wrócił mieczyk jego, odezwał się Bolesław patrząc nań z poszanowaniem.
— Nie skłamał ten napis, ojcze mój... a jeśli mnie widzicie żywym, pewniem to winien błogosławieństwu temu, jakie ten dar cudowny przyniósł mi z sobą...
Nie opuszczał on mnie nigdy, w żadnéj przygodzie i po tysiąckroć wypróbowaną została moc jego niepożyta...
— Jestli to dar Ottona?.. — spytał mnich nieśmiało.
— Zaprawdę świątobliwym mężem był cesarz Otto III — rzekł Bolesław — lecz sądzę, że ten, z czyich go rąk otrzymałem, czystszym nad niego i nad wszystkich był ludzi śmiertelnych!..
Pustelnik spojrzał zdziwiony wielce.
— Stare to mojego życia dzieje — odezwał