Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 009.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
I.



Obyczajem było Bolesława Wielkiego, gdy do grobu męczennika, do Gniezna przybywał, czas jakiś trwać przy nim na cichéj modlitwie. Znało duchowieństwo tę pobożność pańską, i gdy się uroczyste śpiewanie skończyło, ustąpili wszyscy w milczeniu ku wielkiemu ołtarzowi i zakrystyi, króla zostawując samego przy dwu drogich grobowcach, kryjących zwłoki matki, którą kochał gorąco, a któréj ducha czuł w sobie, i apostoła, dla którego cześć miał jak dla niebios zesłańca.
Dwór téż królewski wysunął się z katedry, przed wielkiemi drzwiami jéj oczekując na wyjście pańskie.
Bolesław pozostał u trumny św. Wojciecha, oświeconéj kilką lampami, palącemi się zawsze u zwłok apostoła. Doznawał tu dziwnego uczucia,