Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 078.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Czekał więc niecierpliwie, ażeby król z Gniezna powrócił — a modlił się o to, aby opata z sobą nie przywiózł, lub by go ten nie uprzedził do Poznania — prośby te zostały wysłuchane, następnego wieczora król w licznym orszaku, weselszy niż wyjechał, rad, że syna ulubionego zobaczy — stawił się na gród nad Cybiną.
Ciche dworce natychmiast nowém życiem zakipiały. Co żyło ruszyło przeciw panu i na jego posługi.
Rozjaśniły się lica — Bolesław powracał dobréj myśli...
Ks. Petrek już przez swoich wiedział, że w Gnieznie narada była pańskiéj drużyny, że godzili się na to wszyscy, iż król uroczyście koronowanym być powinien, że wszelkiemi sposoby o koronę, choćby ofiarą największą, starać się było potrzeba.
Wieczora tego, król był tak otoczony i domownikami, i rodziną i posłami, którzy tu nań czekali — iż się doń docisnąć było prawie niepodobieństwem.
Gdy król do dworca się zbliżał, złożyło się jakoś tak dziwnie, iż nim o przyjeździe dowiedziała się, i wyjść mogła na spotkanie królowa Emnilda, już Oda miała wiadomość o powrocie króla, i pierwsza w przedsienie powitać go wybiegła.