Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 100.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w porządku największym i wszędzie czarne suknie mnisze, wesołe ich twarze, wszędzie uroczystą ciszę i ład dziwny.
Gdy tak, obszedłszy wszystko, nareszcie znaleźli się znowu Jaksowie w swéj izbie sami z sobą, a brat Odon pożegnał ich wesoło, obiecując i nadal służyć za tłumacza i pomocnika, długo nie przemówili słowa do siebie.
Nie było na pozór nic tak bardzo dziwnego w tém, co im tu okazywano. Nieskończenie wspanialszy był dwór królewski, bogactw widzieli w życiu i na wojnie stokroć więcéj, a przecież to co tu oglądali, było dla nich nowém i zdumiewającém, jak gdyby świat jakiś nieznany odkryli.
Cała ta „rodzina“ wedle wyrazów Odona, złożona z ludzi obcych narodowości, różnych krajów i języków, tak doskonale jedném prawem miłości spojona, szczęśliwa, uśmiechnięta, spokojna, pracująca tak ochoczo około robót, które się Jaksom wydawały ledwie dla niewolników przeznaczone... cisza i ład pod tym dachem, tryb cały zakonnego żywota, wprawiał ich w niezmierny podziw i osłupienie.
Odon im téż wytłumaczył, że się oni zwali „rycerzami Chrystusowymi“ (Milites Christi), nowe więc całe rycerstwo, którego nie znali dotąd, mieli przed sobą. Żaden z nich, choć często spo-