Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 137.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Król się uśmiechnął.
— Czyńcie jako się wam zda najlepiéj — rzekł — jam przy was, gdy o mądre chodzi sprawy — prostaczkiem, Petrek nam przydatny — ale z nim igramy jako z ogniem... który i strawę zgotować pomoże i strzechę zażegnąć.
— A najlepiéjby może było, napisać na dwór cesarski, do tych co nam sprzyjają — dodał opat — aby naszego posła tak gościnnie przyjmowano — by się rychło oddalić i wracać do nas nie mógł.
Opat głową potrząsł znacząco.
— Dla niepoznaki — rzekł w końcu — miłość wasza odprawi go obdarowanym i z pilném zachęceniem do wiernéj usługi, z obietnicą nagrody.
Bolesław, który oczy miał z poszanowaniem wlepione w mówiącego, był przy nim niemal pokornym i posłusznym. W tych sprawach czuł najlepiéj wyższość jego.
— Uczynię jak mi powiecie — rzekł — lecz któż nam listy do Rzymu ułoży? kto powiecie?
— Z Trzemeszna i Tyńca sprowadzimy wiernych ludzi — mówił opat — a ci tajemnicy nie zdradzą. Nie jedno lecz trzy różnemi drogi wyślemy poselstwa do Rzymu, a daj Boże aby chociaż z nich jedno dostało do apostolskich progów, i do nas wróciło. Wiedzą cesarscy dobrze, iż się