Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 143.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pisanie dzika, który powlekał leniwemi nogami i śnieg pokreślił za sobą.
— Oni czytają z karty — rzekł Andruszka śmiejąc się — a my lepiéj za to od nich po ziemi...
Jakbym dzika widział i miarębym jego dać gotów.
— Swieży[1] ślad! — zawołał Jurga — dotrzyjmy.
Ruszyli śpieszniéj, rozstępując się nieco, tak aby odyńca tropy w pośrodek wziąć między siebie...
W kilku miejscach wałęsający się wieprz probował ryć, ale zamarzłéj ziemi nie naruszywszy, porzucił.
Oba Jaksowie zapomniawszy już owszystkiém[2], z oczyma wlepionemi w ślady zwierza, gorączkowo doganiać go zaczęli... Zdala widać było, jak kłodę ciężką, przysiadłego ogromnego odyńca, z najeżoną sierścią, z bielejącemi kłami, z ryjem olbrzymim. Ten się nierychło, zobaczywszy ich ruszył szparko, ryknąwszy krótko, i począł uchodzić...
Zwierz był niezmiernego wzrostu, niezgrabny, ciężki, ale straszny siłą. Wpadł na zaspę śniegową, w któréj się ukrył prawie do grzbietu i wyskoczył z niéj na kłodę, przy któréj śnieg się nagromadził. Za tą chrust był i gąszcz powikłana, a z téj mu się dobyć znowu przychodziło z tru-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Świeży.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – o wszystkiém.