Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 160.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jam prosty człek — odezwał się Domosal — jam dziki zwierz, co siedzi w swéj jamie i świata nie widzi... prawda? tak wy o mnie trzymacie? Ale starym gdy wzrok słabnie, bogowie dają widzenie inne, co ściany przebija...
Wszystko to co oni zbudowali, w proch się rozsypie!.. Niemców myślą Piastowicze pożyć chytrością, przebierając się w ich odzież i przyjmując obyczaj... Zdaje się Bolkowi, że węża oszuka, że jaszczurkę podejdzie!.. Ja nie wiem nic... słyszę co gadają ludzie...
Bolko chytreńko kłania się cesarzowi i popija miód, pewny że podlazłszy mu pod bok, nogę podstawi... a ślepy... jak ci, których pooślepiał. Nie widzi nic! Naprowadził księdzów niemieckich, którym ręce całuje, ci za to cesarzowi donoszą jego najtajniejsze myśli. Synowa niemka, niemek pełen dwór... Nie powie słowa, nie poduma czegoby niemce nie wiedzieli... Dadzą mu pokój... do czasu, potém sypną się i podpiłowane słupy strząsną tylko, a dach na ziemię poleci...
Mówił jakby do siebie sam Domosul.
— Ochrzcili naród cały — ciągnął daléj śmiejąc się — kłaniają się wszyscy przed krzyżem ze strachu... A no... pójdźcie na Kupałę w lasy, zajrzyjcie do chat, jaki tam Bóg panem... Tam czekają tylko, aby do starego powrócić!
Wy i król widzicie tylko co macie przed sobą, spytajcie mnie co się u nas dzieje? Nie powiem