Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 184.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— I aby synowi — dodał benedyktyn — który siły jego mieć nie będzie, dać z nią błogosławieństwo apostolskie, błogosławieństwo, któreby uświęciło łupieże i nieprawe nabytki pieczęcią swą zamknęło.
— Cóż mu rzeczemy? — spytał Gero.
Kanclerz zażądał głosu.
— Wasza dostojność — rzekł zwracając się do Gerona — łatwo się zbędziecie natrętnéj prośby tém, iż chociażeście pośredniczyli do pokoju z Bolesławem i poprzysięgali go w imieniu cesarza, właśnie przez to, że pokój ów spokoju nie przyniósł — uczestnikami żadnych traktowań być nie możecie.
Szmer pochwalny słowa te utwierdził, a Gero głową dał znak, iż znalezioną formę odpowiedzi przyjmował.
— Na tém nie dosyć — odezwał się Thietmar — na tém nie dosyć...
[1]Jakkolwiek od łona macierzystego metropolji magdeburskiéj nieprawnie oddarto polskie kościoły, nie mniéj czcinajdogodniejszy pan nasz a zwierzchnik, musi kraj polski uważać, jako sobie podległy.
Gero znowu głowy skłonieniem prawdę przyznał wnioskowi.
— Więc i pieczołowitości jego pasterskiéj przynależy — ciągnął Thietmar daléj — czuwać nad losami tego kraju. Korony mieć on nie bę-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak wcięcia akapitowego.