Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 195.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tylko usilna prośba opata mogła królowę powstrzymać od zawczesnego zdradzenia tajemnicy i przyznania się do winy.
Opat Aron, nie bez powodu przewidywał, iż król sam żałować będzie zbyt surowego wyroku, szczególniéj z tego powodu, iż kara na Jaksów wyrzeczona odebrała mu cały zastęp sług wiernych, ród możny i spowinowacone z nim, które się od dworu i króla usuwały.
Bolesław już razy kilka bolał nad stratą, jaką ponosił. Dotkliwą ona była w chwili, gdy właśnie przyszły tron synowski usiłował otoczyć silnemi podpory.
Wśród téj trwogi królowéj Emnildy, baczna markgrafówna Oda, która i jéj i Mieszkowéj żonie Ryksie, i wszystkiemu, co jéj na drodze do tronu stało, szkodzić się starała, rzuciła myślą na zapomnianego i odsuniętego Bezpryma.
Opowiadanie o wypadku w łaźni, które się rozeszło szybko po dworze, obudziło jéj ciekawość razem i poddało myśl zbliżenia się do niego. Chciała mieć w nim na przypadek sprzymierzeńca. Czuła to dobrze, iż opuszczony przez wszystkich, znękany Bezprym, wdzięcznymby był za każde słowo i wejrzenie życzliwsze.
Nieszczęściem wiele przeszkód nie dopuszczało jéj zbliżyć się do niego, ale od czegóż była Panicha?.. Wchodziła ona i wciskała się wszędzie, nosiła co jéj kto powierzył.