Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 233.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mowali, nie przybywali tłumacząc się na różne sposoby. Król nie chciał naznaczać im zastępców, bo się zawsze tém łudził, że starzy do niego powrócą.
Do trosk opata przybyła nowa, gdy się tegoż dnia dowiedział, iż grecka niewolnica, którą Jaksa był wywiózł z Kijowa, wzięta na dwór królowéj, nagle znikła. Ucieczka jéj była prawie niewytłumaczona, gdyż z pytań i śledzeń się okazało, że przebrana sama jedna uszła. Sieciechówna, do któréj się w ostatnich czasach zbliżyła i pokochała ją, ojcu wyznać miała, jakoby Antonia dowiedziała się od kogoś o ocaleniu Jaksów i poszła przebrana po męzku szukać nieszczęśliwego Andruszki, aby mu służyć teraz, gdy był nieszczęśliwym i nikogo do usług swych nie miał. Dowiedziawszy się o tém od starego Sieciecha, tém więcéj strwożył się opat, widząc jak tajemnica była już rozgłoszoną i powszechnie znaną.
Zdało mu się konieczném naradzić z królową Emnildą, nie wybawiając jéj wszakże obawy swojéj. Ucieczka Antonii była dostatecznym pozorem.
Dnie królowéj upływały całe niemal na modlitwie i dobrych uczynkach. Zmuszona pokazywać się na dworze, trwała tylko na nim tak długo, jak mąż wymagał, spiesząc do swojéj kaplicy, do tumu, lub do ubogich, których karmiła i okrywała. U drzwi jéj przez cały niemal dzień