Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 2 234.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cisnęły się gromady najbiedniejszych, dla których zastawiano stoły, rozdawano im odzież, darzono wszelaką jałmużną. Korzystali z tego i ci, co nie bardzo byli godni pomocy, lecz byle się kto umiał przeżegnać, miał prawo do miłosierdzia. Zwykle kapłan przy tém lub sama królowa nauczali modlitwy pańskiéj, dziesięciorga przykazań i najgłówniejszych wiary artykułów. Nietylko w Polsce, ale w Niemczech, długo po przyjęciu wiary chrześciańskiéj lud zaledwie zewnętrzne jéj znał cechy, powoli musiała ona wnikać w oddalone zakąty, tam zwłaszcza, gdzie kościołów i klasztorów brakło. Królowa więc téż nieustannie apostołować musiała, a dobroczynność połączona z apostolstwem była najlepszym środkiem nawracania.
Nadchodzący opat znalazł królowę Emnildę, jak zwykle otoczoną ubogiemi i odmawiającą dla nich modlitwy, które oni za nią powtarzali. Poprzedzało to zawsze rozdawanie pokarmów, napojów, krzyżyków i szat jako widomych znaków przyjęcia do chrześciańskiego społeczeństwa. Ujrzawszy opata Arona, zwierzyła starszéj niewieście rozdzielenie jałmużny, a sama weszła z nim do swéj komnaty.
— Miłościwa pani — rzekł opat wchodząc — dowiedziałem się o ucieczce greczynki Antonii. Ludzie mówią, że poszła szukać Jaksy przez przywiązanie do niego, zatém że się o jego oca-