Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swoich, aby ukarali zuchwalca... Wyszedł tedy po innych Eckefried, sas, który możnego pana w swym kraju zamordowawszy, schronienia u Arinalda szukał i na dworze jego przebywał. Począł się sas odgrażać i łajać, na co mu w tąż Walgierz odpłacił, wyzywając go, aby lepiéj mieczem niż językiem poczynał.
Eckefried, który dzidę miał całą żelazem okutą, cisnął nią na Walgierza, lecz od tarczy się odbiwszy zawisła mu na ramieniu, a włócznia Walgierzowa skruszywszy tarczę jego, rozłamaną na dwoje, w piersi mu się wbiła.
Padł sas zalany krwią, a konia jego rycerz ująwszy odwiódł zaraz na stronę.
Za nim pośpieszył Hadawart, piąty z kolei, a że przez trupy, które zawalały drogę przystępu nie było i koń się skakać wzdragał, ruszył pieszo przeciwko Walgierzowi. A nim szedł, wyprosił u Arinalda, jeżeli zwycięży, aby mu się dostała malowana pięknie tarcza, którą Walgierz się zasłaniał.
— Śmiały jesteś i żal mi cię! — zawołał do niego Walgierz.
— A! ty wężu chytry — krzyknął Hadawart — pociski i strzały cię nie biorą, jak żmija opasałeś się wałem... ale cięcia mojéj ręki nie ujdziesz. Chcesz dobréj rady? Arinald mi tarczę twą podarował, odłóż ją na bok, abym jéj nie popsuł. A podobała mi się bardzo... Nie zwyciężę cię