Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 036.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niewola i od wszelkiego świata odłączenie bolesne. Dumali tak rozprawiając po słowie, gdy Odo wszedł, pozdrowił ich obu, i do Andruszki się odezwał, że w gospodzie nieznajomy jakiś młody podróżny, domagał się usilnie widzenia z nim...
Odo zaręczał, iż w początku nazwiska i osoby żądanéj zaparł się, wiedzieć o nich nie chcąc, ale mu podróżny, całując go po rękach i płacząc niemal zaprzysiągł, iż żadnego złego zamiaru nie miał, a o bytności w klasztorze Jaksów na pewno był uwiadomionym.
Oba bracia ulękli się mocno, domyślając zdrady jakiejś — strwożył się, widząc ich pomięszanie Odo i zapewnił, że do ostatka bytności ich zaprzeczał. — Radzili więc i uradzić nie umieli, ktoby był ów młodzieniec, z opisu się domyśleć nie mogąc, a to właśnie podejrzenia zwiększało.
Po długich wahaniach ciekawość przemogła wreście i choć Jurga go powstrzymywał i zaklinał aby nie szedł, wyrwał się Andruszka do izby gościnnéj.
Tu wszedłszy, ujrzał na ławie siedzącego, znużonego drogą widocznie młodzieńca, którego lice mu się zupełnie wydało nieznaném.
Na widok Andruszki podróżny ów krzyknąwszy na głos, wstał, podbiegł i do nóg mu padł, — nie mogąc się podnieść, gdyż omdlał ze wzruszenia. Gdy Andruszka usiłował go dźwignąć z ziemi,