Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 037.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dopiero ze zdziwieniem niezmierném acz wybladłą i schudzoną poznał w przebranym Antonię, niewolnicę swą grecką.
A że do klasztoru wchodzić nie było wolno niewiastom, wnet ująwszy ją pod rękę, wywiódł za obręb jego i tu dopiéro na ławie u furty posadziwszy, rozpytywać począł, jak się to stać mogło, iż się tu znalazła. Niewolnica zaś, niewiele mówić mogąc płakała, nogi pana ściskając i powtarzała tylko, iż mu ogołoconemu ze wszystkiego służby nie mającemu, chciała być pachołkiem, niewolnikiem, posługaczem, byle jéj od siebie nie odganiał.
Z trudnością mógł jéj to wytłumaczyć Andruszka, iż oni oba skazani byli na siedzenie w klasztorze, którego progu niewieście nie wolno było przestąpić. Tknięty jednak tém przywiązaniem Jaksa, obmyślił, aby we wsi pod klasztorem Antonia pozostać mogła, dopóki by się losy ich nie rozstrzygnęły.
Tu, gdy do rozpytywania o dwór królewski przyszło, i o to, co się na nim działo, Antonia niewiele powiedzieć umiała. Jedno wiedziała tylko, że Teodora córka Sieciechowa wierną zawsze była Jurdze i nieustannie wspominała o nim, że Jaksowie przyjaciół wielu mieli, którzy nad przyszłością czuwali i pewno im zginąć nie dadzą.
Zabawił się Andruszka na téj rozmowie dłużéj niż sądził, a Jurga coraz niespokojniejszym nań