Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 081.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie schodźcie na małe dróżyny, wielkim gościńcem najmniéj się was będą spodziewać... i jechać najbezpieczniéj. Powiedzcie to, ale od siebie, przewodnikowi... Nie domyślą się ludzie kto jesteście, widząc że się nie kryjecie z sobą.
— Rozumna rada! — potwierdził Andruszka.
— Ku południowi i w cieplejsze dążycie kraje — z uśmieszkiem dodał w końcu Petrek — kożuchów i opończy nie nabierajcie... ciężar to daremny...
Andruszka potwierdzająco się uśmiechnął, a ks. pisarz pewnym już będąc swojego, zbiegł natychmiast do celi, na zrzynku ostrzeżenie napisał, woskową je pieczęcią i sznurem opatrzył, wyszedł na miasto i oddał markgrafównie, aby je do arcybiskupa wysłano.
Na gościńcach więc większych, któremi jechać doradzał, pewnym był rozstawienia pilnych straży i pochwycenia królewskiego posła. Szczęściem jednego tylko odgadywał, gdy w istocie dwu ich być miało.
Rad z siebie, że kościołowi oddał i cesarstwu posługę, przejęty radością, pobożny ks. pisarz wprost potém udał się do tumu i pokląkłszy przed ołtarzem, gorąco modlić się zaczął. Zdradzał on w dobréj wierze, pewien, że na swe zbawienie pracuje.