Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kaligrafem, dla opata Arona przepisywał Rabana Maura komentarz o Jeremiaszu. Szła praca bardzo powoli, a opat często się o to wielce pożądane dowiadywał dzieło. Brakło mu nietylko kopii, ale tęsknił za oryginałem, z którego była robioną.
Jednego dnia przyszedł się dowiedzieć, o ile postąpiła robota.
Ks. Petrek skarżył się na oczy. Nie miał, jak mówił, nikogo, coby mu trzciny zacinał, farby dostarczał, sam musiał gładzić pargamin, sam ciągnąć rubryki, dlatego tak szło opieszale. Mówił o tém szeroko i bardzo przekonywająco.
Wtrącił na swe uniewinnienie, że i droga do Magdeburga dosyć czasu zabrała, choć mimo gorliwości największéj żadnego owocu nie przyniosła.
— I nie dziw — dodał — tam nie raz jeden, ale nieustannie kołatać potrzeba i darami nie jednego Gerona, ale wszystkich ujmować. Miłościwy pan nasz hojnym jest wielce, tam tylko zaniedbuje dary słać, gdzie one najpotrzebniejsze...
Mowy téj słuchał opat pilnie, nie uszło to jego uwagi, iż ks. Petrek musiał mieć potrzebę jechania inną i dlatego znowu do podróży nakłaniał. Dowiedzieć się o tém co było pobudką nie mógł opat inaczéj, jak wysyłając go i ztamtąd zasięgając wieści. Myślał więc, czy nie należało w istocie wyprawić pisarza, aby dojść tajemnicy; lecz, na razie nie dał żadnéj stanowczéj odpowiedzi.