Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdobyczy rycerza czatującego na gościńcu, co naówczas było zwyczajném, bronili się tém, że kościelne prowadzili mienie.
Podróż po Europie w tym wieku w którym na małych oddziałach siedzący wasale świeccy i do duchownych należący, nieustanne z sobą wiedli spory i orężnie występowali w obronie praw i uroszczeń, nie była ani łatwą, ani przyjemną. Nieustannie trzeba się było mieć na pieczy, dzień i noc czuwać i bronić, często opłacać jeszcze aby ujść cało.
Mimo uznawanych praw innych, silniejszego prawo było niemal jedyném; szanowano duchowieństwo ale i ono od przemocy nie było wolném. Cesarstwo miało zwierzchnią władzę, a i tę prawie ciągle popierać siłą było zmuszone. Buntowali się wassale nie tylko przeciwko sobie podnosząc, lecz i przeciw najwyższéj potędze. — Wojna była niemal stanem naturalnym, a pokój wyjątkowym. Synowie walczyli przeciw ojcom, bracia z braćmi, księztwa i królestwa z sobą. — Wyłamywali się podwładni, zagarniali ziemie silniejsi, a w podróży nic nie broniło, chyba szczególne szczęście i nadzwyczajna zręczność. Równie jak niemcy Włochy téż podzielone były, a tu Saraceńskie napady, które energia papieża Benedykta odeprzeć potrafiła ciągłym nabawiały niepokojem...
Zwolna więc i pod ciągłym strachem szła po-