Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 162.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

która wierną i kościołowi i cesarstwu zostać miała.
Przeciągały się jednak owe umowy, którym na drodze stawali Henrykowi cesarzowi posłuszni w otoczeniu papiezkiém. Naostatek ujęty wymownemi prośby i zaręczeniami o. Gerberta, Papież Benedykt przyrzekł koronę, którą sam miał u grobu książęcia apostołów pobłogosławić. Nie trzeba było wytwornéj sprawować, której robota wiele by czasu zabrała. Złoty obręcz, kilką kamieniami oszlifowanemi nasadzony, wystarczał.
Błogosławieństwo dawało mu wartość całą, a im łatwiejszą była do ukrycia korona, tém mniéj na niebezpieczeństwo narażoną. Inną podobną na prędce ukuć kazano, którą przodem i nie zbyt się wystrzegając, wieźć się ofiarował mężny Andruszka. Wiedział on i towarzyszący mu Benedyktyn, że zatrzymani i do więzienia może wtrąceni zostaną, lecz oba dobrowolnie chcieli tą ofiarą okupić bezpieczne przybycie poświęconego wieńca do Poznania.
Wielki to był dzień dla gromadki polskich wysłańców, gdy im oznajmiono, że się mogą znajdować w krypcie u grobu Piotrowego, aby być świadkami obrzędu. Tu oni mieli po raz pierwszy oglądać poważne, męzkie a rycerskie niemal oblicze Benedykta, który pod skromną suknią duchowną, zachował w sobie coś z charakteru rodu wojowniczego i pańskiego hrabiów tuskulańskich.