Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 171.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do cesarskiego ucha siągnęły. Cesarz zgodził się na żądania królewicza — obiecywał mu królestwo, pomoc orężną, poparcie przeciw Mieszkowi z warunkiem poddania się cesarstwu.
Na Bezpryma twarzy czytać było można zmianę, lecz przypisywano ją przypuszczeniu do łask ojca i odepchnięciu Mieszka.
Ryksa z dumą rodowi swemu właściwą znosiła upokorzenie swoje i męża, nie narzucając się i nie chcąc żebrać przejednania. Ona także może w duszy rachowała na to cesarstwo, z którego panującemi łączyła ją krew. Nie trwożył ją Bezprym, nie obawiała się Ody nawet, czując się tu niejako ogłoszoną następcy Bolesława żoną.
Mieszko był nim uznanym. Dumna pani nie przypuszczała zmiany i trzymała się na uboczu. Oczy wszystkich zwrócone były na króla i jego rodzinę, radował się w duszy jeden ks. Petrek widząc zamęt, nienawiść, walkę, która groziła przyszłości.
Wszystko co gotowało ruinę, pożądaném dlań było, co ją przyspieszyć mogło, do tego ręki przykładał.
Posłuszny opatowi, król pozostał w oczekiwaniu niecierpliwém, rozjątrzonym, do gniewu skłonnym. Oda teraz napróżno usiłowała pierwszych dni zapomnienie na wszystko powrócić. Niekiedy Bolesław odprawiał ją do krosien i kądzieli. Szła z ustami zagryzionemi, zamiast do swojéj izby,