Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

się miała z uroczystością wielką, przy napływie wszystkich panów, wodzów, władyków i rycerstwa, których gońcy powołać mieli z kraju całego i najdalszych jego granic.
Rozesłano ich wcześnie naznaczając dzień dosyć odległy, aby wszyscy czas przybyć mieli.
Gdy w Poznaniu taka panowała radość, w Magdeburgu i na dworze cesarskim dowiedziano się z zeznań o. Romualda, iż korona oddana w ręce czatujących na nią wcale nie była tą, jaką papież Benedykt poświęcił.
Wyczekawszy nieco, posłany benedyktyn oznajmił to i oświadczył, iż gotów jest stwierdzić przysięgą. Sama obojętność jego a szyderskie prześmiewanie się Andruszki dowodziły zresztą, iż tak być musiało. Od granic téż wysłani na zwiady przybyli z oznajmieniem, że poświęcona korona, mimo wszystkich zabiegów, była w Poznaniu, a uroczysta koronacya odbyć się miała w Gnieznie.
Niepodobieństwem jest opisać wściekłość, jaka opanowała arcybiskupa i nieprzyjaciół Bolesława, gdy się o tém przekonali, iż mimo nich osiągnął czego pragnął.
Nie szczędzono Bolesławowi tych nazwisk, jakich mówiąc o nim użyli kronikarze niemieccy. Teraz więcéj niż kiedykolwiek był on dla nich lisem chytrym, wężem wykrętnym, oszustem zło-