Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 215.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chciał i gdzieby go pochować miano, ile dni obrzęd miał trwać i jaką żałobę wdziać polecał...
— Nie troszczę się jak i gdzie mnie położycie, zdaję to na miłość waszą. Z ojcem spocząć chcę... Uczcijcie mnie lepiéj niż pogrzebem, spełnieniem myśli i pragnienia mojego około tego państwa, którem życiem mojém budował, krwią lepił... niech nie odejdzie od potomstwa korona, niech kwitnie i rośnie co zasiałem!..
Zawołali wszyscy, iż życie téż dla rodu jego państwa dać są gotowi, a wołanie powstało wielkie, wśród którego: Ojciec i pan nasz — brzmiało.
Gdy się uciszyło, król oczy miał zamknięte; wśród ciszy ci co bliżéj stali słyszeli tylko, jak mówił jeszcze.
— Widzę... widzę przyszłą kraju tego dolę... Stoi ona przed oczyma mojemi... Duch mój przegląda przyszłość... Kwitnącym go zostawiam i spokojnym, niezgoda i waśń rozerwą go i zakłócą... Krwi wiele, drogiéj krwi wytoczy się w wojnach bratnich... przyjdą klęski srogie, wrogowie najdą i spustoszą. Ród mój i potomstwo widzę wygnane, z pokorą przytułku żebrzące u obcych, u nieprzyjaciół, którychem miał pod nogami mojemi... Rozszarpią oni państwo... upadną krzyże, opustoszeją świątynie pańskie, swawolne kupy rozpustują na gruzach... krew i mord! płomię i zgliszcza!..
Ręką król oczy zasłonił.