barbarzyńców światem, jeszcze pierwotnych praw Bożych piastowało świadomość, jeszcze cóś kochało, jeszcze czuło godność człowieczą, jeszcze siłą charakteru upadłych napełniało zwyciężców, przypominając sobą starą dzikiego Rzymu dostojność. W tych ludach, z któremi walczono, Tacyt sam widzi cnoty, jakich już próżnoby szukał u siebie, ze wstydem, ale złamany prawdą wyznaje, że się tam uczyć potrzeba czego już Rzymianin zapomniał. Z jego obrazu Romy Cezarów i narodów jéj podległych widoczna, że tam prostota obyczaju stawiła wyżéj charaktery, niż tu cywilizacya pozorna i zniewieściałość wymyślna. Zepsucie dochodziło do najwyższego stopnia, a wśród niego rzadkie przykłady cnót starych świeciły jak zdumiewające wyjątki; rozpusta złamała tych ludzi, poprzerabiała na pochlebców, przeistoczyła w niewolników, zerwała węzły rodziny i najpoczwarniejsze wyradzała codzień postacie, jednéj wielkiéj stworzyć nie mogąc.
Samo pojęcie cnoty i występku zatarło się do tego stopnia, że powodzenie tylko zwało się już cnotą, a upadek sam był winą.
W łonie patrycyatu Cezarowie mieli sługi najposłuszniejsze swym chuciom, Senat szafował dla nich najwymyślniejszemi kadzidły, a wierności i męztwa musiano szukać w gwardyi z barbarzyńców złożonéj, lub z rozkutych więzów wyzwoleńcach.
Brat na brata za grosz lub z trwogi szedł i sta-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.