Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

wał się donosicielem, syn wstawał przeciw ojcu, a to co było ohydą wprzódy, zrobiło się rzemiosłem, i denuncyatorowie sprawiali niejako urząd zyskowny, bacząc tylko na kogo padł wzrok nieprzychylny, by nań rzucić potwarzą, któréj nikt odeprzeć nie śmiał.
Rzymianin umiał zaledwie jedno jeszcze — umierać mężnie; brał miecz i wbijał go sobie w pierś z uśmiechem; słabe nawet niewiasty zdobywały się na tę przedśmiertną odwagę. Ale i tu już siły codzień mniéj było, a starzy ze zgrozą patrzali na dzieci, co już ni się napić trucizny, ni przebić, ni głodem zamrzéć nie umieli, niewolników o zadanie sobie ostatniego ciosu prosić zmuszeni.
„Od przemiany rządu, powiada Tacyt [1], nie pozostało śladu nawet cnót dawnych, wszyscy z równości się wyzuwszy, czekali rozkazów władzcy.“...

Zaledwie August, wielbiony i śpiewany, strudzone oczy zamknął w Noli, otrzymawszy to od Bogów o co ich zawsze prosił i czego drugim życzył — Euthanazyą (śmierć dobrą i lekką) — pocałunkiem Liwii i szyderskim uśmiechem życie skończywszy pytając: — Czy jako aktor dobrze swą na świecie odegrał rolę? [2] — gdy już dójrzeć było i domyśleć się można, jakie po nim nastąpić mają cza-

  1. Tacyt. Lib. I. 4. (Przypis własny Wikiźródeł mowa oczywiście o Rocznikach, łac. Annales, tego autora)
  2. Swetoniusz. (Przypis własny Wikiźródeł niedokładny cytat z Żywotu Oktawiana Augusta (ks. II, 99), fragmentu Żywotów cezarów, łac. De vita Caesarum)