władzcy, ani zbyt wielkiego smutku z powodu odziedziczenia następcy... mieszano łzy razem, żale i pochlebstwa.«
Wiedziano już, a raczéj domyślano się, że Livia starać się będzie wynieść Tyberyusza, i przysięgę składać poczęto, choć jeszcze nie było pewności, że ona mu należy.
Zręczny i wytrzymały Tyberyusz zwołał Consulów pismem, na którego czele, jak w staréj Rzeczypospolitéj, kładł ich imiona, nie chcąc się domyśléć, by miał już jaką władzę, uważał się tylko Trybunem, a nie pragnął jeno pozostać przy zwłokach ojca i oddać im ostatnią posługę. Ale choć tak wstrzemięśliwy w słowach, czynem jednak zapewniał sobie siłę na przypadek, która szalę na jego stronę przeważyć mogła: kohorty praetoryańskie były w jego mocy; otaczało go żołnierstwo jak Cezara. Z niemi szedł do Forum i Senatu, wojsku tymczasem rozkazywał, w słowach tylko wahając się i miarkując. Zdaje się, że obawa Germanika, który w rękach miał legije potężne, i chęć uniknienia z nim walki, wstrzymywały go jeszcze; chciał być powołanym, zmuszonym niejako do objęcia władzy, a nie sam ją sobie przywłaszczyć.
W Senacie, unikając głównego zadana[1]; mówiono tylko o czci, jaką zmarłemu miano oddawać Augustowi, odczytano testamenta, na których czy-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – zadania.