lić, by jeden wojskiem, drugi Rzymem stolicą, trzeci resztą państwa rządził.
Był to środek wybadania, azali kto nie myśli Germanika do udziału władzy przypuścić, poddanie zręczności do wygadania się, za które, odkrywszy je, mógł się późniéj mścić na sprawcy. Jeden tylko nieszczęśliwy Asinius Gallus, który był wziął za żonę piérwszą Tyberyusza odrzuconą Agrippinę i Drus’a jego przysposobił, znienawidzony przez niego jako rywal, odezwał się pytaniem, jaką część w takim razie obrałby sobie Tyberyusz? Tu pióro Tacyta tak silnie kreśli ową scenę w senacie, iż słowa jego powtórzyć musiemy:
»Mowa Asiniusza raczéj była napuszona niż szczera; zresztą, Tyberyusz nawet w rzeczach z któremi się nie skrywał, zostawiał zawsze, z natury czy z przywyknienia, wyrazy niejasne i niedokończone... I w téj chwili, siląc się na ukrycie myśli, mowę swą obwijał jeszcze bardziéj mgłami i dwuznacznikami.
»Senatorowie téż, którzy niczego bardziéj się nie lękali nad to, by się nie pokazało, że myśl jego odgadli, wysilali się na prośby, zaklęcia, łzy, rozpacze, obejmowali posągi Bogów, popiersia Augusta, kolana Tyberyusza nawet [1].«
Koniec końców, zręczny ów przysposobiony syn
- ↑ Tacyt. L. I. 11.