Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

morza, które Cezarowi-Bogu samo przyniosło dań powinną... człowiekby zginął przecie.... A jeśli się ono pogniewa za to przyjęcie i mścić się będzie?
— Cichoż! — zawołał drugi — gdzieżeś ty bóstwo widział w chlamydzie podartéj, tak ogorzałe od słonéj wody i słońca?...
— Mówią, że różne przybierają kształty....
— Lecz i Cezar sam jest bogiem — przerwał drugi — uczułby i poznał w nim gościa z morskiéj głębiny.
Hypathos stał milczący, a wciąż bacznie na dół spoglądał.... Niewolnicy szepcząc odsunęli się od niego, popatrzyli w przepaść i znikli powoli schodami, znowu spuszczając się do podziemnych camerelli swoich.