Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

dzielącą od małych bocznych izdebek, zakryci fleciści greccy, gotowali się pieśnią i rozkosznemi dźwięki towarzyszyć spełnianym czaszom.
Po chwili rozsunęła się w głębi ciemna zasłona i Tyberyusz, obmyty, oblany wonnościami, okryty szeroką suknią, którą zwano Synthezą [1], w różnokolorowe i złote szytą wzory — ukazał się na progu. Zwiędły wieniec lauru na jego skroni zastąpiła przepaska purpurowa ze złotem, rodzaj korony, używanéj przy pijackich biesiadach. Twarz jego jednak w téj nowéj aureoli wcale się nie zmieniła i wyglądała tak ponurą i dziką, niedocieczoną i tajemniczą jak wprzódy. Ani wesela ani niepokoju nie było widać na niéj, jakieś znużenie tylko i obojętność szyderską.
Za nim w świeże przybrani szaty, w wieńcach, pokazali się z kolei wezwani biesiadnicy, Cajus ze swém zżółkłém obliczem i dzikim wzrokiem, który niewolniczo pełzał, spotykając Tyberyusza oko; spokojny Thrasyllus, w nieco z pyłów oczyszczonéj odzieży i wieńcu z prostych liści dębowych, dwaj retorowie greccy i Hypathos w lekkiéj przezroczystéj tunice białéj, z twarzą zawsze smutną, czołem zasępioném, choć ustom na gwałt musiał się kazać uśmiechać.

Triclinium, to jest troiste łoże Cezara, w głó-

  1. Sukni tych tylko do uczt rozpasanych używano.