Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek nie zdradzi, bo nigdy nie zrozumié i nie odgadnie. Pochodził on ze staréj rodziny plebejuszowskiéj, ale go łaska Cezara, któremu ochoczo dotrzymywał na biesiadach, podniosła aż do miejskich godności.
Wprawdzie imienia ich tylko używał, nigdy nie pełniąc obowiązków. Cezar, dla wygodnéj jego głupoty, wziął go téż z sobą do Caprei.
Na trzeciém łożu legł Coccejus Nerva... gdyż retorowie greccy znikli w małéj izbie obok, do osobno zastawionego spiesząc stołu i mając się dopiéro na zawołanie ukazać, gdyby Tyberyuszowi przyszła chętka pogwarzyć lub posprzeczać się z nimi, zadając im nierozwikłane jakie pytanie.
Coccejus Nerva konsul, który sam pozostał na łożu usunioném nieco, był postacią wśród tego towarzystwa odznaczającą się wyrazem twarzy prawie martwym ale poważnym.
Wiek ten ucisku i niewoli zmuszał wszystkich kryć się z uczuciem, kłamać twarzą; ale tu znać było, że nie bojaźń, tylko stoicka moc charakteru, oblicze konsularne czyniła tak wspaniale pogodném. Piękne rysy twarzy jego, czoło nieco łyse, oczy ciemne, ogniste, usta małe do zbytku i milczące, zdobił ten spokój, z jakim sztuka starożytna, jako wyłączném swém piętnem i cechą, Bogów pogańskich malowała i rzeźbiła. Rzekłbyś że chciała nieustannie poprawiać co niedorzeczne psuły baśnie,