ciwko temu nikczemnikowi; widziano w téj chwili jasne płomię, chwilę na niebie błyszczące i zagasłe nagle jak jego życie.... Już mu władzy trybuna winszowano, gdy Memmius Regulus listy twoje otworzył, Cezarze....
— Chciałem w nich jeden wyraz poprawić, gdyż nie tak go postawiłem, jak stać był powinien, ale Macron odjechał bośpiesznie[1] — rzekł zimno Tyberyusz....
— Stopniami, gdy czytał Regulus — ciągnął daléj Lacon — rozjaśniały się twarze; potrzeba było widzieć jak pałały wdzięcznością ku tobie, gdy wyczytano wyrazy, potępiające przyjaciół Sejana, a nareszcie jego samego... gdy Rzym dowiedział się, że mu swe boskie obiecujesz ukazać oblicze....
Sejan zadrżał i blednął... odstąpili go wszyscy, cofnęli się, wyrzekli; został sam jeden, odgrodzony nagle od tłumu twoim wyrokiem. Potrzykroć zawołał nań konsul: — Zbliż się Sejanie — a uszy jego, odwykłe od rozkazów, nie pojęły i nie usłuchały... ażem ja go pochwycił za barki i moim oddałem żołnierzom.
Wnet Regulus kazał mu włożyć kajdany i zawlec do Mamertyńskiego więzienia. Aleśmy ledwie z nim wyszli w ulice, gdy lud radośnie zburzony zabiegł nam drogi, błogosławiąc ci, Cezarze, plwając i znęcając się nad nędznikiem.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – pośpiesznie.