Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

— Lud! — uśmiechnął się Tyberyusz — lud plwa na każdego kogo w więzach widzi — mów daléj!
— Zerwano mu z głowy zasłonę, którą się okrył ze wstydu, — na Forum walą się jego posągi, wloką je powrozami do Gemonii, w Tybr rzucają oplugawione.... Tak, ledwieśmy go przez zburzone tłumy żywego dociągnęli do więzienia.
— Biédny Aelius! — mruknął starzec — lecz po cóż mu się zachciało udawać Cezara?
— Senat zgromadził się zaraz w świątyni Zgody i osądził go śmierci godnym, poleciwszy spełnić wyrok bez odwłoki.
— Dałemże ja wyrok śmierci? — spytał Tyberyusz.
— Senat sam zażądał nań téj kary.
— Skłaniam głowę przed sądem jego... musi być sprawiedliwy! Opowiedz jak umarł?
— Plugawie! prosząc o życie... ciało powleczono do Gemonii, aby bogów przebłagać. Senat wierny, chciał ci okazać, jak się brzydził niewdzięcznikiem.
— A wotował dlań posągi? — rzekł Tyberyusz.
— Twéj woli, Cezarze, nie jemu — odparł Lacon — Senatus-consultem zabroniono płakać po Sejanie, kazano imie jego zetrzeć z pomników, postanowiono posąg Swobody wzieść[1] w Forum.
— A straże pretoryańskie? — spytał pan.

— Była chwila zaburzenia, bolało ich to, że

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wznieść.