chał. Znać wczorajszy dwuwiersz, niespodzianie znaleziony, na któregoś z nich podejrzenie zwrócił.
— Nicże nie krąży po Rzymie, o tym biednym Sejanie? — spytał Vesculariusa, który bełkotał sam nie wiedząc co mówić.
— Pamięć jego z życiem zgasła! — odparł zagadniony.
— Choć wybyście go żałować powinni! — dodał zwracając się do Marinusa.
— Ja Cezarze! ja! na Bogi... dla czegożbym... drżąc i jąkając się przemówił stary.
— Był to przecie twój sprzymierzeniec przeciwko Attyka, i razemeście pracowali...
— Ale wola twoja była tam z nami trzecią.. jéj, nie Sejanowi, byłem posłuszny...
— Wola moja! — zawołał Cezar ruszając ramionami — mylisz się... Stary, niedołężny, mamże ja wolę i władzę jaką? Cóż ja znaczę! panuję, jak mówią, w Caprei tylko... Senat rządzi i czyni co chce...
A! ciężko mi już podołać brzemieniu, które dźwigam na ramionach!
To mówiąc, wypróżnioną czaszę podał Pocillatorowi, który się zbliżył, nalaną wychylił szybko i chmurném okiem powiódłszy dał znak skończenia uczty, szepcząc coś na ucho Priscusowi, który przodem już sługi odprawiał...
Pływająca Amfitryte, Nimfy i Trytony, jakby za
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.