Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jemu życie ciężarem, Bogowie winni mu spoczynek!
— Bądźmy narzędziem Bogów! — rzekł Macron — ale ostróżnem... Cezarze!
Zamilkli, oglądając się, czy ich atriensis nie słyszał.
— Jest moim! — rzekł w duchu Cajus...
— Mam go! — pomyślał Macron...
I szybko się rozeszli.