Surowa i piękna postać starego Heliosa zastanowiła chwilę Greka; starał się zwyczajem swoim zbadać go wprzód, nim doń przystąpił. Przykrego doznał uczucia, nie mogąc go sobie wytłómaczyć tak łatwo, jak był zwykł Rzymian poznawać.
Cóś tajemniczego, nie pochwyconego znalazł w tym długobrodym starcu, którego powaga i prostota nie dawała się łatwo wyszydzić. Charicles poczuł bardziéj niż zrozumiał w nim jakąś wyższość, któréj źródła dobadać się nie mógł.
Pozdrowili się wzajem milczący.
— Oba podobno jednéj sztuki jesteśmy uczniami — rzekł Grek usiłując się przypochlebić — jam Charicles, stary sługa Cezara....
— Ja Helios Alexandryjczyk — odparł żyd z poważném głowy skłonieniem — ale się lekarzem nie mienię.... Trochę mnie nauczyli starsi, trochem się sam douczył, wiek także dał mi znajomość natury ludzkiéj... ale nie umiem wiele.
— Najwięcéj umie, kto się sam nieukiem powiada! — podchwycił Charicles — cała to mądrość w siebie niewierzyć.... Ze słów twych poznaję ucznia Sokratesowego.
— Wcale na to imie nie zasługuję — odparł Helios.
— Nam o tobie sądzić — szybko dorzucił Greczyn. — Godne też ciebie masz tu zadanie, wezwany do Cezara, by drogie światu zdrowie jego po-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.