Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrześ powiedział, lecz po co przyszedłeś?
— Kazano mi.
W czasie téj krótkiéj rozmowy Tyberyusz leżał na łożu, przy którém Helios dostrzegł porozrzucane zwitki pargaminowe i tabliczki woskowane. Były to owe poemata Euforiona, Rhiana, Partheniosa, greckich poetów, które Tyberyusz wysoko cenił i naśladował, starając się im sprostać.... Stylet na stoliku świadczył, że Cezar nie dawno jeszcze pisać musiał, lub dzieła ukończone poprawiać.
Uczeń Corvina Messali [1], którego młodzieńcem słuchał już starca, późniéj na Rhodos pilny greckich retorów i rozprawiaczy towarzysz, Tyberyusz, wśród nudów choroby i starości, bawił się to czytaniem, to pismami do senatu, układając je, obmyślając słowo ich każde z troskliwością pisarza, który pracuje dla nieśmiertelności. Styl jego wyszukany, nadęty, dziwaczny, nie zawsze nawet był zrozumiałym. Lubił grecką mowę, ale pokątnie jéj tylko używał, w senacie słowa greckiego się strzegąc, aby nie pokazać czém był w istocie — wielbicielem greczyzny i zepsutym retorem. Zmuszony raz użyć wyrazu monopolium, uniewinniał się z tego dowodzeniem, że nie podobno go było niczém łacińskiém zastąpić.

Czasem, w publicznych wystąpieniach, nie do-

  1. Swetoniusz.