Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/278

Ta strona została uwierzytelniona.

Trionie, Martianus sam sobie skrócić musiał życie, skazany Tatius, Trebellianus i Paconianus, zginęli z ręki własnéj i kata; Lucius Aruscius, Vibulenus Agrippa biorą truciznę wśród Senatu; Cajus Galba, dwóch Blesusów padają ofiarą, a z nimi niezliczona moc innych, mniéj znanych, których imion, nie tak głośnych, zapomniano zapisać.
Tak strachem panicznym uspokoiwszy Rzym na przyjęcie pana, Cezar rozkazał przygotowywać okręta i puścił się ku Puteolom, wiodąc za sobą nieodstępnego Macrona, Cajusa i cały orszak zwykłéj dworni, wśród któréj nie było już jednego, śmieléj głowę i głos podnieść mogącego, człowieka, tylko przerażona ciżba i pochlebcy, wyglądający śmierci pana, aby z niéj dla siebie skorzystać. Smutna to była podróż, a ci, co zdala widzieli wysiadającego na ląd, ostawionego zewsząd strażami, Tyberyusza, porównywali mimowolnie ostatnie chwile jego, otoczone strachem, do wesołéj podróży Augusta, któréj towarzyszyły spokój i swoboda.
Wlokąc za sobą znużonych ulubieńców, Cezar opuścił wyspę i po latach kilku znowu okiem chłodném powitał Campaniją szczęśliwą, zbliżając się prawie pod same mury Rzymu. Zdala widział już gmachy swéj stolicy i zabrakło mu odwagi, by Pomoerium przekroczyć; przepowiednia węża zjedzonego przez mrówki jeszcze napełniała go strachem... spójrzał na Rzym i wrócił nazad ku brzegom morza.