Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

Cenzora i Edilów. W obyczajach panowała najzupełniejsza swoboda; chóry niewiast w strojach bacchantek przebiegały nieraz ulice Neapolis, młodzież patrycyatu gnała za niemi, poprzebierana za mimów i woźnice, starzy senatorowie, w zielonych wieńcach bluszczowych, z czaszami w ręku, siadali w swych ogrodach nad gościńcem i z wysokich perguli dawali na widowisko, nie wstydząc się rozpusty i zniedołężnienia. Uczty tutejsze drożéj jeszcze kosztowały niż owe rzymskie, przeciwko którym bezsilne prawo już był August zmuszony stanowić. Tu nikt nie przyszedł wyrzucać starcom ich szat jedwabnych [1], ani ceny ryb na stół kupionych, ani tego, czém swe ulubione karmili mureny. Płacono po siedm tysięcy sestercyj za barwenę, niezliczone summy za stare naczynia korynckie, za wazy murcheńskie, a histrioni, bawiący znudzonych, wyżéj od urzędników opłacani byli. Ale nikt wglądać w to nie miał prawa, ani się o to upomniéć.

Wieczorem wiosennym, gdy od Surrentum począwszy, brzegiem tych zaczarowanych morza krajów, w Stabii, Herculanum, Retinie, Portyku, obu Parthenopowych miastach i willach od Pausylippu do Misene, zapalono świateł tysiące, zastawiono stoły i triclinia, gdy wśród rozkwitłych drzew po-

  1. Vestis serica. Tacyt. Annal. II. 33.